wtorek, 3 maja 2011

słit dziunie, maruderstwo i niechcieje bzorra

Mam niechcieja. Nie to, że celowo, nie to, że na zamówienie, z odzysku, probówki, czy coś w ten deseń. Niechciej jest straszny, bo przylazł jakoś w święta i jak guma do żucia przykleił się do podeszwy i co rusz chwyta się ziemi, płyt chodnikowych, piachu i wykładzin. No ręce robią klaps, ja robię klaps i wszystko idzie sobie. Nie wiem gdzie. Jak się dowiem, to się dowiem. Może napiszę. Dopadły mnie niedawno jakieś głosy, jakoby ktoś chciał coś tu nowego przeczytać. I dlatego też piszę, specjalnie dla Pawła i Sylwii, moi wierni, pierwsi (i pewnie jedyni) fani! haha. Ostatnio był taki fajny dzień, nazywał się piątek i miałam wtedy mega głupa. Dziwne, abstrakcyjne pomysły i Sylwia, która od razu chciała je wcielać w życie. Wyżerka w pizza hut za darmo, albo butelka z liścikem. Albo sznurek z trzeciego piętra. Wszystko takie luzackie i aż inne w tym życiu. A jako, że ostatnio coraz więcej szarych dni, pomimo tego, że maj, to nie mam jakoś chcieja na pisanie opty, więc jest negat. To przez niechcieja, skargi do niego. Obiecuję wkrótce coś bardziej pozytywnego. Jak tylko pogoda nieco się odmieni.
Tymczasem wielkie joł i dla własnego przypomnienia:\
- recenzje do empiku, napisz do 7!
- artykuł: bilety, wspomnienie beatyfikacji i opinie po
- sesja: mode on!

1 komentarz:

  1. Ja też czytam, trochę, bo mi się podoba, a trochę, żeby pokazać, że umiem czytać :)
    Bozdro Pzorro

    OdpowiedzUsuń