czwartek, 24 października 2013

nim minie rok

Udało mi się odtworzyć hasło i dostać się na panel sterujący mojego drugiego konta, z którego kiedyś tu pisałam. Jakże się zdziwiłam, gdy ujrzałam cóż porobił jaśnie blogspot, aby usprawnić działania. Czuję się zagubiona. Ale ja widocznie już tak mam. Całe życie nic, tylko się gubię. W swoich decyzjach, w swoim macierzyństwie, małżeństwie, pracy, w każdej roli, którą spełniam. Najlepiej mi chyba idzie córkowanie, bo jestem daleko i telefon ułatwia sprawę. Jeden dziennie. To czasem więcej niż z innymi.
Tak sobie tu weszłam, bo wszystko mnie gryzie ostatnio i sprawia wrażenie niedopasowanego. Córa jest cudowna, ma 15 miesięcy, ale co się będę rozpisywać. Działają mi na nerwy pewne aspekty domowe, o których wspomnieć nie mogę, bo internet ma tryliony oczu, a jakaś para z nich, może śledzić wszystko. Niemniej irytuje mnie to. To jak niektórzy łatwo potrafią wszystko schrzanić, popełniać codziennie to samo wykroczenie bez żadnego poczucia winy, zupełnie jakby sumienie wyschło na amen. Choć podlewane codziennie wyschnąć nie ma prawa. Czuję się jak mały robocop, który dawno nie był naładowany, a wszyscy i wszystko oczekuje 100% mocy.
Chciałabym mieć własne mieszkanie, kąt, w którym sama bym sobie mogła wszystko. Nawet głodem przymierać. Ale móc mieć. Spróbować w trójkę, żyć po naszemu. I może o to się rozchodzi, bo wiem, że nigdy nie będziemy mogli sobie na to pozwolić?