niedziela, 29 maja 2011

morderstwo, rozdziewiczenie Luny i rozdziobią nas kruki

Dziś rano na balkonie znalazłam szczątki zwierzaczka. Był to jakiejś maści ptak, coś jak skowronek, etc, ale pewna nie jestem, po kawałku skrzydła nie poznam, a do ornitologa to mi daleko, oj daleko. Słyszałam wczoraj o tym biednym stworzeniu, a raczej o tym, że to Luna dokonała morderstwa. Luna, Luna, Luna, w tym momencie największa miłość Sylwii (tekst półrocza z pewnością:D), kot, który latał, kot który wypadał z okien i umiłował sobie parapety, wdał się w romans! i to jeszcze jak jawny, całodzienne podchody i potem na środku placu dawali popis, zboczone kociaki. Nie dość, że morderczyni, to jeszcze niewyżyta...i niewysterylizowana. Więc już teraz się zapytuję: czy ktoś chce kotka? geny przednie, polecam i gwarantuję wiele emocji!

W krainie puszkami i prądem płynącej dokonał się cud. Pokonaliśmy demona zwanego Tauron oddając mu w ofierze swoje wynagrodzenia za ciężką pracę. Ale zostaliśmy uwolnieni, na jakiś czas przynajmniej, co będzie dalej, się okaże. Za to na naszej galeryjce, placyku czy zwał jak zwał, mamy śmietnik. Nasi współlokatorzy kamienicy dbają o to, aby syf był niebosiężny, gdyż worki ze swoimi śmieciami rzucają gdziekolwiek...dziś rano jakieś kruki dziobały po tych worach. Więc jeśli długo nie będę pisać - to już wiecie, kto będzie następny! Tak oto wklejam tego posta, nigdy nieskończonego i zostawionego do edycji, a co mi tam! przecież życie takie jest, raz szarpnięte, raz urwane, rzadko odcięte nożyczkami po linii prostej. Najlepsze smaczki, to te niedopowiedziane. No i czasem najsmutniejsze. Ale nam na razie nic do smutku, dajemy radę i Wy też dawajcie! jak chcecie to nawet przesyłajcie! zaraz podam nr konta ^^

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz